Ciągle w drodze Nie boję się marzeń Trzeba seks uprawiać Intymna strona seksu Seks, szczerość i prawdziwa miłość Kochaj i rób, co chcesz Alchemik dusz i serc Dziecko świata Niezupełnie o alchemii Jestem kobietą Zdepczesz lwa, węża i smoka Prorok New Age Drogę dyktują sny Niech żyją szaleńcy Wszystko jest prostsze, niż myślałem Baśnie, które leczą O Paulo Coelho inaczej Każda kultura ma swoje korzenie i skrzydła W ślad za znakami W ślad za snem Wszystko zmienisz w złoto? Alchemik słów
W ślad za snemRenata Arendt-Dziurdzikowska, Zwierciadło, kwiecień 1999
“Kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, jeśli naprawdę z całych sił czegoś pragniesz, to znaczy, że pragnienie owo zrodziło się w Duszy Wszechświata. Spełnienie tego pragnienia to twoja misja na Ziemi, jedyna powinność. Jeśli czegoś naprawdę gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu”. Te słowa z Alchemika - jak twierdzą wielbiciele powieści - zapadają na zawsze w serce i nie dają spokoju.
Alchemik jest przypowieścią o andaluzyjskim pasterzu, który pod wpływem proroczego snu porzuca swoje owce i rusza na poszukiwanie skarbu. Pragnie poznać sens życia, odnaleźć przeznaczenie. Coelho napisał tę książkę, ponieważ tak jak bohater długie lata szukał własnego miejsca na ziemi, Własnej Legendy Basia Stępień w Alchemiku odnalazła siebie - swoją drogę i swoje życie.
Ich wędrówki są różne, a jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że wiele łączy tych dwoje. Wierzą w symbole i sny W trudnych chwilach ocaleniem są dla nich podróże i książki. Szukali, wątpili, zaczynali od nowa. Szli za marzeniem. Ryzykowali. Nie poddawali się przeciwnościom. I wygrali z losem.
Barbara: ktoś napisał moją książkę
W dzieciństwie chora na nerki, długie miesiące spędza w szpitalu. Dzięki książkom może wejść w inny świat, już nie czuje się tak samotna. Czyta o tym, że inni tak samo jak ona przeżywają lęki, niepewność, wątpliwości i rozczarowania. Odkrywa, jak ważne są słowa.
W szpitalu poznaje chorego mężczyznę, który co trzy dni ma dializę nerki. Słyszy, jak pewnego dnia ten mężczyzna mówi: dość! I wyjeżdża w góry. Nerka zaczyna pracować.
Barbara kończy liceum, z wykładowym językiem francuskim. Zdaje na psychologię, ale szybko dochodzi do wniosku, że “będzie się leczyć życiem, nie na studiach”. Na informatyce przekonuje się, że nie chce pracować z maszyną. Zdaje na medycynę - raz i drugi. Przez rok pracuje w szpitalu jako salowa. Jest rok 1980, rodzice wysyłają ją w kolejkę po cukier, stoi sześć godzin. Myśli: “Nie mogę żyć w tym kraju”.
Wyjeżdża do Francji, na kilka miesięcy. Stan wojenny sprawia, że zostaje... piętnaście lat. We Francji pilnuje dzieci. W antykwariacie kataloguje stare książki. W radiu RFI zajmuje się oprawą techniczną programów. W agencji marketingowej robi sondaże rynku. W biurze podróży wysyła turystów do Polski. Sprzedaje obrazy. W luksusowym salonie mody, prowadzonym przez japońskiego projektanta, wytrzymuje tydzień. Wyjeżdża w świat - do Mongolii, Izraela, Ekwadoru. Przez dwa lata każdej nocy pilnuje Laury, czterdziestoletniej schizofreniczki, a w dzień studiuje w szkole dla rzeczników prasowych. Zarabia 25 tysięcy franków miesięcznie. Ze zdziwieniem odkrywa, że za duże pieniądze wcale nie żyje się łatwiej niż za małe. Odchodzi, gdy wie już na pewno, że w żaden sposób nie jest w stanie pomóc Laurze. Na Sorbonie uczy języka polskiego francuskich studentów. Przez osiem lat pracuje charytatywnie w Komitecie Pomocy Polakom, załatwia mieszkania, wizy, karty pobytu, tłumaczy dokumenty.
W 1991 roku rozstaje się z ukochanym. Ratuje ją książka (nie zdradzi tytułu, ponieważ chce ją wydać), którą tłumaczy na polski. Polskie wydawnictwa nie są książką zainteresowane. Wtedy właśnie postanawia założyć własne wydawnictwo. Wymyśla nazwę - Drzewo Babel. Drzewo, bo ma korzenie w ziemi i konarami sięga nieba, Babel, bo ma dotyczyć wielu kultur, cywilizacji i języków.
Na razie jednak wyrusza do Amazonii. Spędza półtora miesiąca w dżungli. Wracając stamtąd, w wydrążonej w pniu drzewa łodzi, ma sen: Paryż, hotel, otwiera drzwi do pokoju, widzi młodą dziewczynę z długimi do ramion, ciemnymi włosami, która śpi. Budzi ją przestraszona, że coś się stało. Okazuje się, że dziewczyna przyjechała właśnie z Rio de Janeiro, ma notes, w którym zapisane są adresy czterech francuskich wydawnictw książkowych i zdjęcia Rio, z kamienistymi ulicami, brzegami rzek. Wchodzi w ten świat (jak to we śnie), chodzi po kamieniach.
Cztery miesiące później, już w Paryżu, zatrudnia się jako tłumacz polskiego wydawcy na targach książki. W jego imieniu negocjuje umowy z czterema francuskimi wydawnictwami, tymi samymi, które widziała zapisane w notesie dziewczyny ze snu. W tym czasie czyta Alchemika i płacze ze wzruszenia. Myśli: “To moja książka, to ja powinnam była ją napisać”. Następna myśl: “Skoro już ktoś ją napisał, ja ją wydam po polsku”.
Paulo: nie ucieknę od marzeń
Jako młody człowiek Coelho chce być pisarzem. Rodzice mówią, żeby wybił sobie to z głowy: “Nikt prócz wielkich sław nie żyje z literatury”. Upiera się, więc na trzy lata zamykają go w klinice psychiatrycznej - ma wtedy 17 lat. Potem uczy się w szkole katolickiej prowadzonej przez jezuitów. Po latach mówi, że w takiej szkole traci się wiarę w Boga.
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych jako hipis przemierza tysiące kilometrów (Meksyk, Peru, Boliwię, Chile, dociera do Ameryki Północnej i do Europy). Pali marihuanę i szuka odpowiedzi na pytania: “Po co tu jestem?” i “Dlaczego właśnie teraz?” Jest buddystą, później ateistą. Pisze słowa do piosenek rockowych, które zostają uznane za wywrotowe. W wieku 26 lat ma już za sobą trzy pobyty w więzieniu. Trafia też do brytyjskiej sekty satanistów, z której cudem udaje mu się później wyrwać.
Wreszcie poddaje się, czyli - jak mówi - opuszcza swoje przeznaczenie: “Trudno, nie zostanę pisarzem, rodzice mieli rację”. Pracuje jako scenarzysta, kompozytor, dziennikarz. Jest dyrektorem teatru. Pisuje teksty piosenek dla najbardziej znanych gwiazd brazylijskiej muzyki pop. Zostaje dyrektorem artystycznym w brazylijskich filiach koncernów płytowych CBS i PolyGram. Po sześciu latach z nie do końca jasnych dla niego przyczyn zwalniają go z pracy Myśli wtedy: “Życie daje mi kolejną szansę, a ja jej potrzebuję”.
Znów może patrzeć na życie “z perspektywy swojej duszy, swoich myśli i swoich uczuć”. W 1986 roku idzie na samotną pieszą pielgrzymkę z Francji do Hiszpanii drogą średniowiecznych pątników (830 kilometrów) do sanktuarium w Santiago de Compostela. Pisze powieść Pielgrzym. To jest pierwszy krok do spełnienia Własnej Legendy. Ale książki nikt nie chce. Druga - Alchemik - na początku także się nie sprzedaje. Brazylijski wydawca zrywa kontrakt z pisarzem. Coelho jest uparty - pisze nadal.
Spotyka Monikę Antunes, 20-letnią dziewczynę, bez doświadczenia, ale tak jak on konsekwentną i wytrwałą. Monika zostaje agentką Coelho. Paulo wierzy, że spotkanie z Moniką jest znakiem, a nawet cudem. - A największym cudem jest to, że jestem popularny - mówi pisarz.
Alchemik dla każdego
Na targach książki Barbara pyta wydawców, co zrobić, żeby uzyskać prawa do wydania Alchemika. Słyszy: “Jutro z Rio de Janeiro przylatuje autor. Porozmawiaj z nim”.
Z Paulo Coelho spędza w Paryżu dwanaście godzin, opowiada mu sen. Poznaje dziewczynę ze snu - asystentkę Coelho, Monikę. Opowiada o kamieniach ze snu - okazuje się, że akcja jednej z powieści pisarza Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam... rozgrywa się nad kamienistym brzegiem rzeki (piedra to po hiszpańsku kamień).
“Nie mam pieniędzy, nie wiem nic o handlu, ale chcę prawa do tej książki” - mówi uczciwie. Paulo wydaje się rozbawiony Odmawia potężnemu polskiemu wydawnictwu, od roku starającemu się o prawa do Alchemika i przekazuje je Barbarze. Pod warunkiem, że sama Alchemika przetłumaczy. Monika łapie się za głowę - wydawca bez wydawnictwa, telefonu i faksu. “Co ty robisz?” - pyta pisarza. Zakładają się. Coelho wierzy, że jego książki w Polsce będą bestsellerami. Trzy lata na to czeka. Ale wygrywa zakład. Basia już wie, że musi wracać do Polski. Kupuje mały samochód i przyjeżdża do Warszawy. Znów zaczyna od zera. Nowe miasto, nowi ludzie, nowa praca - wszystko nowe. Znów jest dzieckiem, z otwartymi oczami i otwartą buzią pyta o wszystko. - Jak założyć wydawnictwo? Jak wydrukować książkę? Co zrobić, żeby trafiła do księgarni? Z przyjaciółką Joanną Jaczyńską wydeptują drogi do drukarzy, hurtowników, dystrybutorów, księgarzy Pożyczają pieniądze, wynajmują mieszkanie na biuro. Obie pracują we Francuskim Instytucie Zarządzania, żeby mieć z czego żyć.
Znajomi odradzają: żeby założyć firmę trzeba tygodniami stać w urzędach, ludzie nie czytają książek, hurtownicy oszukują, nie płacą.
Po trzech latach Barbara i Joanna mówią, że nikt ich nie oszukał ani nie okradł. Zarejestrowanie firmy w trzech urzędach trwało dwie godziny. Alchemik ukazuje się na rynku. Przez pierwsze dwa lata sprzedaje się po pięćset egzemplarzy miesięcznie. Nieźle, ale liczą na prawdziwy sukces. Chodzą po księgarniach, pytają o Alchemika - jak się sprzedaje, czy jest na wystawie, jeśli nie ma książki, to dlaczego księgarnia nie zamawia następnych egzemplarzy przecież czytelnicy czekają itd., itd. Barbara ma w głowie obrazy z Francji - wraca metrem do domu, a w przedziale pięć osób czyta Alchemika. W kawiarni przy stolikach ludzie czytający Alchemika. Alchemik na każdej księgarskiej wystawie. Wie, jak wygląda sukces. Wierzy, że jest do powtórzenia w Polsce.
To jest także czas na spełnienie osobistych pragnień. Barbara rodzi córeczkę. Coelho przyjeżdża do Polski i zostaje ojcem chrzestnym.
Planuje wydanie następnych powieści pisarza. Tłumaczy Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam... Wkrótce powieść ukazuje się na rynku. Za chwilę także Piąta góra. Po trzech latach przychodzi sukces. Krytycy podkreślają, że był on możliwy tylko dzięki “niezwykłej konsekwencji w promowaniu Alchemika i niezłomnej wierze wydawcy w jego sukces”.
Czy ten sukces można było przewidzieć? W końcu książki Coelho sprzedają się na świecie w milionach egzemplarzy To o niczym nie świadczy - twierdzi Barbara. Niejeden światowy bestseller w Polsce przepadł. A książki Coelho nie we wszystkich krajach odnoszą sukcesy, na przykład w Danii Alchemika kupiło... 400 osób.
W grudniu ubiegłego roku Coelho przyjeżdża do Polski podpisywać swoje książki. Barbara i Joanna prawie nie śpią, przygotowując tę wizytę. We dwie zajmują się wszystkim, co dotyczy wydawnictwa - także reklamą i promocją. Ale nie chcą tego zmieniać, zależy im, by dopieścić każdą wydaną książkę, znać ją, zżyć się z nią, żeby była ważna i cenna.
“Żeby wydawnictwo nas nie przerosło, że już nie wiemy, co wydajemy, bo trudno ogarnąć.”
Barbara chce podróżować, tłumaczyć i wydawać książki. Właśnie wróciła z Kanady i Kuby, na wydanie czeka już następna książka. Później będą Chiny, Nepal, Tybet i może seria książek dla dzieci.
Marzenia i podróże
Żeby czuć się żywym, trzeba być zakochanym, twierdzi Paulo Coelho. Albo w kimś, albo w jakimś poszukiwaniu. Nasz związek z życiem jest pełen namiętności. Trzeba nieustannie poszukiwać, spotykać, przegrywać i wygrywać.
To, co pozwala mi żyć, to stan fascynacji - zwierza się Barbara. - Życiem, dzieckiem, książką, mężczyzną, krajem, do którego jadę, Bogiem. Bez tego umieram. Leczę się podróżami - mówi. - Bo w podróży człowiek jest bezbronny, niczego nie wie, o wszystko pyta i dziwi się nowemu. W nowym kraju czujesz się nikim, wykorzeniony, nikt za tobą nie stoi - ani wpływowy tatuś, ani potężna firma, w której pracujesz. Podróże odzierają z masek. Dopiero wtedy można poznać siebie, odkryć, kim naprawdę jesteśmy, co kochamy i czego pragniemy.
Poszukiwania duchowe odbywają się w podróży, mawia Coelho, ale to nie musi być podróż po świecie. W najzwyklejszym dniu może zdarzyć się najbardziej namiętna podróż naszego życia, która przebudzi nas ze snu.