Ciągle w drodze Nie boję się marzeń Trzeba seks uprawiać Intymna strona seksu Seks, szczerość i prawdziwa miłość Kochaj i rób, co chcesz Alchemik dusz i serc Dziecko świata Niezupełnie o alchemii Jestem kobietą Zdepczesz lwa, węża i smoka Prorok New Age Drogę dyktują sny Niech żyją szaleńcy Wszystko jest prostsze, niż myślałem Baśnie, które leczą O Paulo Coelho inaczej Każda kultura ma swoje korzenie i skrzydła W ślad za znakami W ślad za snem Wszystko zmienisz w złoto? Alchemik słów
Jestem kobietąJakub Malke, CKM, sierpień 2000
Więzienia, narkotyki, szpitale psychiatryczne, rozwody. Paulo Coelho - dla jednych objawienie światowej literatury, dla innych bełkotliwy pseudometafizyk.
W swojej nowej książce Weronika postanawia umrzeć wciela się pan z powodzeniem w rolę kobiety. Jak to się panu udało?
To bardzo proste: ja jestem kobietą! Wyglądam jak facet, ale tak naprawdę jestem kobietą. Wierzę, że każdy z nas ma w sobie coś z płci przeciwnej. Powinniśmy nauczyć się pogodzić te dwie strony naszego ja. Męskość gwarantuje dyscyplinę, kobiecość - uczuciowość. Te teoretycznie przeciwstawne strony walczą ze sobą, ale również się uzupełniają.
Zgoda, ale w tej książce znajduję opis przeżyć, których doznaje kobieta podczas masturbacji. Nie powie mi pan, że tutaj też zagrała kobieca część pańskiego ego?
Niedawno jedna z dziennikarek zapytała mnie o to samo. Odpowiedziałem pytaniem: niech mi pani powie, czy zrobiłem to dobrze? Ona na to, że sama nie potrafiłaby tego lepiej opisać!
Ma pan ciekawy życiorys. Więzienia, narkotyki, zakłady psychiatryczne... Jak pan wspomina własną młodość?
Nie myślę o tamtych latach jako złych czy dobrych. W życiu potrzebne są nam różne doświadczenia. Jestem, jaki jestem i nie mam zamiaru się z tego tłumaczyć. Narkotyki... Cóż, to się zdarza. Miałem ogromne szczęście, bo wyszedłem z tego bez szwanku. Wielu moich znajomych tego szczęścia nie miało. Każdy wojownik musi mieć jakieś blizny - te są moje.
W Polsce nastolatki trzymają pańskie książki obok płyt Ricky Martina i Britney Spears.
Wiem, wiem. Tak jest nie tylko w Polsce. Na całym świecie młodzi ludzie, nie tylko dziewczęta, kupują moje książki. Nie ukrywam, że sprawia mi to ogromną przyjemność. Jeśli mogę dzielić się moją duszą, to najchętniej dzielę się z młodymi. Dla mnie to dowód na istnienie mostu między pokoleniami. Myślę, że dialog między nami może się toczyć jeszcze przez wiele, wiele lat.
Stara się ich pan czegoś nauczyć?
Nie, nie sądzę. Uczymy się wszyscy razem, a ja, co najwyżej mogę dzielić się z nimi swoimi doświadczeniami.
A doświadczenia ma pan bogate. Trzy żony, teraz czwarta.
Uważam, że w końcu znalazłem kobietę mojego życia, l jest to historia jak z dobrego filmu - nieustające zwroty akcji, przez bite 21 lat. Jestem wciąż z tą samą osobą, lecz czuję, że ciągle jest to ktoś inny.
A inne kobiety w pana życiu? Znam wiele pań, które z chęcią poznałyby pana bliżej. Mówiła o tym nawet Madonna.
Co pan ma na myśli, mówiąc - bliżej?
Z ochotą wskoczyłyby panu do łóżka.
Nigdy o tym nie słyszałem. Bez komentarza.
Jest pan jedną z najpopularniejszych osób w Brazylii. Podobno nie rusza się pan nigdzie bez osobistego ochroniarza. To chyba trochę męczące?
Nigdy nie miałem ochroniarzy. Nienawidzę tych facetów. Słyszałem, że jakiś francuski magazyn coś podobnego napisał, ale się pomylił. Za ochroniarza wzięli mojego kierowcę. To zresztą dość ciekawe: on ma jakieś 160 centymetrów wzrostu i ogólnie dość mizerny wygląd (śmiech). Nie byłby w stanie obronić mnie przed kimkolwiek. Poza tym nie sądzę, by ochroniarz był mi potrzebny!
Życie gwiazdy nie bywa uciążliwe?
Oczywiście, że nie. Sława pomogła mi otworzyć wiele drzwi, dala zupełnie nowe możliwości. Kiedy idę ulicą i ludzie podchodzą do mnie prosząc o autograf, czuję się bardzo miło.
Gdy był pan po raz pierwszy w Polsce, przez jakiś czas zmywał pan naczynia w jednej z warszawskich restauracji. Dlaczego?
Po prostu chciałem przez chwilę zająć się czymś innym. Moje życie to czyste szaleństwo: w ciągu roku spędzam więcej czasu na podróżach niż w domu. Wtedy miałem już tego dość, chciałem jakiejś odmiany.
Czy to prawda, że trwają prace nad ekranizacją pana najsłynniejszej książki - Alchemika?
Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do realizacji tego pomysłu. Z Hollywood ciągle przysyłają mi kolejne scenariusze, które ja z uporem wyrzucam do kosza. Po pięciu latach prób uznali, że zmarnowali dość pieniędzy i na razie dali mi spokój. Byłem zbyt naiwny, gdy sprzedawałem prawa do sfilmowania Alchemika. To był początek mojej międzynarodowej kariery i wielu rzeczy nie rozumiałem. Kiedyś go pewnie sfilmują, ale ja nie mam zamiaru podpisać się pod tym.
Interesuje się pan Internetem. Zdecydował się pan nawet za darmo udostępnić fragmenty swoich książek na stronach www. Czy Internet nie jest zagrożeniem dla książki?
Nie, wręcz przeciwnie. Dzięki Internetowi ludzie znowu coś czytają i coś piszą. Internet pozwala ci znaleźć osobę podobną do ciebie, podobnie myślącą. Świat staje się mniejszy, a ludzie zbliżają się do siebie. Przeciwnicy tego medium często mówią, że to tylko rzeczywistość wirtualna. A ja się pytam: kiedy ostatni raz rozmawiałeś ze swoim sąsiadem? Inna sprawa to możliwość zamieszczenia bez cenzury własnej opinii na każdy temat. To bardzo ważne - mieć prawo do swobodnej wypowiedzi.
Jest pan chyba jednym z niewielu żyjących pisarzy, którego książki wychodzą także w wersjach pirackich, co miało miejsce np. w Izraelu.
Słyszałem o tym, ale nic mnie to nie obchodzi! Niech tym się zajmują moi agenci i wydawcy. W zasadzie czuję się dumny, że ktoś robi pirackie kopie moich książek. W niektórych krajach ma to zresztą dobre strony, np. w Boliwii - oryginał byt zbyt drogi dla czytelnika, a ukazanie się “pirata” zmusiło wydawcę do obniżenia ceny. I oto chodzi. Piraci to chyba fajni ludzie!