Ciągle w drodze Nie boję się marzeń Trzeba seks uprawiać Intymna strona seksu Seks, szczerość i prawdziwa miłość Kochaj i rób, co chcesz Alchemik dusz i serc Dziecko świata Niezupełnie o alchemii Jestem kobietą Zdepczesz lwa, węża i smoka Prorok New Age Drogę dyktują sny Niech żyją szaleńcy Wszystko jest prostsze, niż myślałem Baśnie, które leczą O Paulo Coelho inaczej Każda kultura ma swoje korzenie i skrzydła W ślad za znakami W ślad za snem Wszystko zmienisz w złoto? Alchemik słów

Alchemik słówFabrice Gaignault, Elle, listopad 1998

Jego książki sprzedają się w milionach egzemplarzy na całym świecie. On sam twierdzi: “Odnosisz sukces, jeśli pozostajesz wierny swoim marzeniom. Jak mawiali alchemicy, wszystko zdołasz zmienić w złoto, jeśli robisz to z sercem”. W Polsce po Alchemiku i Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam właśnie ukazuje się trzecia jego powieść Piąta góra. Paulo Coelho w listopadzie odwiedzi nasz kraj. Jak się okazuje, nie po raz pierwszy.

Tłumaczyłem politykom

Mieszka przy jednej z najpiękniejszych plaż w Rio, w Copacabana. Jeśli opuszcza swój apartament, towarzyszy mu Zaccharus, szofer i ochroniarz w jednej osobie, który wozi go po ulicach Rio klimatyzowanym Renault 19. Razem z żoną, malarką Christiną Oiticica, zajmuje czterystumetrowe mieszkanie na dziewiątym piętrze 50piętrowego budynku, strzeżonego jak Fort Knox. Ubrany w szorty, błękitny podkoszulek i adidasy zaczyna dzień o czwartej po południu. Niczego tak nie lubi jak ciszy nocy, niezbędnej, żeby pisać. Pracuje od jedenastej wieczorem do szóstej rano. Tuż przed świtem wślizguje się pod prześcieradło. Nienawidzi wschodu słońca. Po południu, w salonie zamienionym w biuro, przyjmuje emaile i faksy z całego świata, telefon dzwoni bezustannie: wywiad dla Newsweeka, wypowiedź dla Journal du dimanche, faks od amerykańskiego wydawcy z entuzjastycznymi recenzjami po ukazaniu się Piątej góry. Jest guru dla mężów stanu. Był m.in. gościem specjalnym na międzynarodowym Forum w Davos, w którym brali udział najwybitniejsi politycy, finansiści i ekonomiści. Tłumaczył wówczas Hillary Clinton i kilku innym utytułowanym uczennicom, jak jego zdaniem będzie wyglądał wiek XXI.

Mogłem zginąć pod książkami

Ten słynny kolekcjoner baśni i legend nienawidzi kolekcjonowania przedmiotów. Jego apartament przypomina blok operacyjny: biała posadzka, białe ściany i zaledwie kilku intruzów: niski stolik o kobiecych kształtach, dwie kanapy i popiersie Dantego. “Kiedy byłem hippisem, bezustannie zbierałem: płyty, indiańskie tkaniny, etniczne drobiazgi. Pociągały mnie wspomnienia tego, co już przeżyłem, a nie teraźniejszość. Przedmioty rozpraszają nas i cofają umysł ku przeszłości”.

Przed dziesięciu laty omal nie postradał życia przez książki. “Moja biblioteka, licząca tysiące tomów, wywróciła się pięć minut po tym, jak wyszedłem z pokoju. Mogłem zginąć w zupełnie idiotyczny sposób. Postanowiłem zatrzymać tylko czterysta książek. Trzymam je w szafie, bo mam wrażenie, że chełpienie się swoją kulturą jest szczytem próżności”. Zostały: komplet kryminałów Ellery Oueena obok dzieł francuskiego spirytysty; Sztuka ekstazy seksualnej, Historia mitów i religii; Oskar Wilde i Mircea Eliade.

Jestem z Rio

Zawsze tu mieszkał. “To skomplikowane, trudne, bulwersujące, agresywne miasto, z tendencją do przesady zarówno w smutku, jak i radości. Ale ponieważ ja kocham skrajności, uwielbiam Rio”. Czasami jednak także się go obawia. Pewnego dnia, kiedy podziwiał na plaży zachód słońca, podszedł do niego mężczyzna uzbrojony w śrubokręt. Paulo natychmiast pojął, że nie zachodzi żaden związek bezpośredni między śrubokrętem a zachodem słońca. Typ oznajmił, że jest wysłannikiem Boga, po czym oddalił się. Bez użycia broni... Paulo, przeświadczony, że nadeszła jego ostatnia godzina, przyjął tę przygodę (częstą w Rio) z iście brazylijskim fatalizmem.

“Boję się Boga, ale nigdy innych”.

Boi się też siebie. “Ponieważ nie znam się do końca. Kiedy wstępujesz na drogę poszukiwań duchowych, musisz skrupulatnie przetrząsnąć wszystkie zakamarki swojej duszy. Diabeł tkwi w szczegółach, jak słusznie mówili Persowie. W każdej chwili zaskakujemy samych siebie” - dorzuca, zapalając kolejnego papierosa. Paulo robi wszystko, aby dziecko tkwiące w nim pozostało równie żywe, jak dorosły. “Ale oboje trzeba mieć na oku. Jedno i drugie potrafi narobić głupstw!”

Zstąpiłem do piekieł

Już w młodości postanowił zostać pisarzem. Rodzice (ojciec był inżynierem) uważali jednak, że nie jest to odpowiedni dla niego zawód. Urażony, zabrał swoje dzwony, zamszowe cichobiegi i ruszył w drogę. Między rokiem 1968 a 1974 zaliczył tysiące kilometrów i mniej więcej tyle samo zakazanych substancji. W 1980 skończył z tym, nawet z paleniem trawy.

Dzisiaj przeklina kokainę, tę “diabelską energię”, która pustoszy Brazylię. “Jestem przeciw wszystkim narkotykom, ale ciągle nie znajduję właściwego sposobu, by wyrazić, jakim są złem. Wszystkie kampanie antynarkotykowe sprawiają na mnie wrażenie, jakby ich prawdziwym celem było coś wręcz przeciwnego: nakłanianie do brania”. Razem z przyjacielem Raulem Seixas, brazylijskim Jimem Morrisonem, zmarłym po przedawkowaniu narkotyków, Coelho zstąpił do piekieł. To wcale nie przesada. Był członkiem brytyjskiej sekty satanistów i z ogromnym trudem udało mu się z niej wydostać. “Zło jest fascynujące - tłumaczy. - Pisząc pamiętniki, poświęciłem rozdział doświadczeniom ze złem. Christina sprzeciwiała się ich publikacji, uważając, że mogłoby to negatywnie wpłynąć na młodych czytelników. Zaprosiłem więc mojego wydawcę do najlepszej restauracji w Rio. Pokazałem mu manuskrypt i spokojnie oświadczyłem, że mam zamiar go zniszczyć. Najpierw przyszło mi do głowy, żeby poprosić kelnera o polanie go Grand-Marnier i podpalenie. W końcu wyrzuciłem do śmietnika na ulicy. Po co opowiadać negatywne doświadczenia?” .

Zmywałem w Warszawie

W lipcu 1997 roku opanowała go niewytłumaczalna, irracjonalna obsesja. Obsesja Polski. Z dnia na dzień ruszyłem do Warszawy. Moja polska przyjaciółka Basia Stępień, zabrała mnie do baru na Starówce. Mówiłem jej, że miałbym ochotę robić coś zupełnie innego niż dotychczas, pracować własnymi rękami, incognito. Może nawet w barze? Basia złapała mnie za słowo i spytała właściciela, czy nie mógłby mnie zaangażować. Zaproponował mi zmywanie. Zgodziłem się. Już następnego ranka stał za kontuarem, myjąc szklanki. Któregoś dnia do baru weszli Brazylijczycy. Byli wstrząśnięci. Sobowtór czy prawdziwy Coelho? Ta najbardziej nieprawdopodobna wersja okazała się prawdziwa. Coelho, milioner, zmywał, zarabiając 10 zł za godzinę. “Musiałem pozwolić mojej duszy pożeglować, naprawdę chciałem robić coś innego”.

Pisanie jest jak poród

Napisał Alchemika w piętnaście dni, Piątą górę w dwadzieścia trzy. “Pisanie musi być tak szybkie, jak poród. Jeśli nie ma końca, umiera i matka, i dziecko. Nigdy nie robię żadnych projektów. Wszystko przychodzi samo. Nagle odkrywam odpowiedzi, na które czekałem. W pisanie wkładam cale moje doświadczenie, moją tolerancję, moją radość, ale także moje szaleństwo. Moje książki są rodzajem introspekcji dokonywanej oczyma dziecka. Jestem kosmitą literatury i jestem z tego dumny” - mówi, unosząc prawe ramię, na którym widnieje wytatuowany motyl. To idealny symbol alchemiczny. Czyż poczwarka nie przekształca się całkowicie, nie tracąc nigdy swej motylej tożsamości? Tłumaczony na dwadzieścia trzy języki, wydawany w 74 krajach, w 18 milionach egzemplarzy (sprzedanych. z tego 10 mln Alchemika), nie musi martwić się o przyszłość. Uważa jednak, że pieniądze przynoszą szczęście tym, którzy ich nie mają (sam poznał nędzę w Paryżu w 1968 roku). Utrzymuje favelę, ubogie osiedle tuż obok jego domu. Finansuje instytut własnego imienia, zajmujący się ochroną brazylijskich zabytków, pomaga wydawać tłumaczenia autorów brazylijskich, nie znanych za granicą. Rozdaje czeki tym, którzy marzą o czymś, co on sam uzna za interesujące.

Złoto świata

Zakochany od 15 lat w swojej żonie Christinie, pozostaje nieczuły na wdzięki kobiece. “Madonna wszędzie głosi, że jestem jej ulubionym pisarzem, a Alchemik ukochaną książką. Z kolei Julia Roberts twierdzi, że powieść Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam zmieniła jej życie. W związku z tym nie widzi żadnej innej aktorki (poza sobą oczywiście) w głównej roli”. O tym samym marzy Isabelle Adjani. Co więcej, ma nad obiema tę przewagę, że Coelho spotkał się z nią osobiście. “Właśnie jadłem kolację u słynnego paryskiego doktora medycyny, kiedy zadźwięczał telefon. To była Isabelle Adjani, która dzwoniła z Nowego Jorku. Słysząc o mojej wizycie, zaproponowała spotkanie. Spędziliśmy razem pewien grudniowy wieczór 1995 roku, w sparaliżowanym przez strajki Paryżu. Nie mogliśmy znaleźć taksówki, odprowadziłem ją więc pieszo do domu. Dużo rozmawialiśmy o doświadczeniach mistycznych. Isabelle miała cudowną czarną pelerynę, a ja służyłem jej jako ochrona. W czasie tej magicznej nocy narodziła się między nami niezwykła przyjaźń”. Oprócz Christiny, Paulo kocha jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza to spędzanie sylwestra w Lourdes, z przyjaciółmi, wokół posągu świętej Bernadetty.

Dla niego, człowieka wiary, cudowna woda skrzy się tysiąc razy bardziej niż szampan Dom Perignon. Druga - to miasteczko Tarbes (świetnie znane czytelnikom "Piedry"), które jest dla niego po trosze tym, czym dworzec w Perpignan dla Salvadora Dali: centrum świata. Bywa tam trzy razy w roku. Zatrzymuje się w małym hoteliku, którego główną atrakcją są... flipery (automaty do gry). Dla Paulo znaczą one więcej niż cuda Hollywood czy Tokio. Uwielbia je. Może więc partyjka? O zloto całego świata?

Kim jest tajemnicza polska przyjaciółka?

Nazywa się Barbara Stępień i jest jego polskim wydawcą. Studiowała psychologię, medycynę, informatykę, podróżowała i uczyła się życia. Szukała własnej legendy (to słowa-klucze, których czytelnikom Coelho tłumaczyć nie trzeba) w Warszawie, Ułan Bator i w Paryżu, gdzie mieszkała przez kilka lat. Znalazła ją, wracając z osady ekwadorskich Indian.

Kiedy dopłynęła łodzią do pierwszego portu, przyśnił jej się proroczy sen. Zobaczyła w nim roześmiana dziewczynę z notesem pełnym adresów francuskich wydawców. Notes ze snu okazał się jej własnym za kilka miesięcy, a dziewczynę poznała po powrocie do Paryża - była agentko Paulo Coelho. Ktoś ofiarował jej egzemplarz Alchemika. Przeczytała go i poczuła, że to ona powinna napisać tę książkę. Skoro była już napisana, postanowiła ja wydać.

Okazało się, że Coelho jest właśnie w Paryżu. Rozmawiali przez dwanaście godzin. “Powiedziałam mu, że nie mam ani wydawnictwa, ani pieniędzy, ani pojęcia o handlu. Usłyszałam: Dobrze, wobec tego weź te prawa. Możesz wydać Alchemika pod jednym warunkiem: że sama go przetłumaczysz”. Przetłumaczyła. Wróciła do Warszawy i założyła wydawnictwo Drzewo Babel, chociaż wszyscy przyjaciele próbowali ją od tego odwieść. Dzięki niej Coelho zaistniał w Polsce. Wydała już dwie jego książki. Teraz wydaje trzecia, osnutą na przypowieści o proroctwach Eliasza. Piąta góra jest jak rewers Alchemika. Alchemik uczy, jak odnaleźć własną legendę, historia Eliasza - tego, z czym trzeba się zmierzyć, by przy niej wytrwać” - mówi.

Coelho obiecał Basi, że pewnego dnia pojawi się w Warszawie. Twierdzi, że z naszym krajem łączy go mistyczna więź. Wybierał się kilka razy. Kilka razy odwoływał przyjazd w ostatniej chwili. W ubiegłym roku wreszcie dotrzymał słowa. Został chrzestnym ojcem córki Basi, wędrował samotnie po Polsce, dotarł do Częstochowy.

W końcu listopada przyjeżdża po raz drugi. Co stanie się tym razem? Kto wie, Paulo jest zdolny do wszystkiego.

 

Powrót - artykuły i wywiady