Weronika postanawia umrzeć - w nowej odsłonie Podręcznik wojownika światła - w nowej odsłonie Alchemik
Od 25 lat w Polsce. Niezmiennie inspiruje. Alchemik w nowej odsłonie.
Alchemik
w nowej szacie graficznej autorstwa Cataliny Estrady
Alchemik Alchemik - edycja limitowana Alef Brida Czarownica z Portobello Demon i panna Prym Hipis Jedenaście minut Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam Piąta góra Podręcznik wojownika światła Szpieg Walkirie Weronika postanawia umrzeć Weronika postanawia umrzeć - edycja filmowa Zahir Zdrada Zwycięzca jest sam Spokój. Kalendarz 2024 Siła. Kalendarz 2023 Prostota. Kalendarz 2022 Spotkania. Kalendarz 2021 Sekrety. Kalendarz 2020 Droga. Kalendarz 2019 Wolność. Kalendarz 2018 Przyjaźń. Kalendarz 2017 Odwaga. Kalendarz 2016 Alchemia. Kalendarz 2015 Dzielenie się. Kalendarz 2014 Alchemia "Alchemika" Czarodziej. Biografia Paulo Coelho Prorok. Listy miłosne Proroka Zwierzenia pielgrzyma

Prorok. Listy miłosne Proroka

Dziwna mała książeczkaMikhail Naimy przyjaciel Khalila Gibrana, autor Księgi Mirdada [wyd. pol. 2005]

Słowa te, mimo że wypowiedziane przed ponad czterdziestu laty, wciąż dźwięczą żywo i wyraźnie w moim umyśle. Wypowiedział je pewnej nocy Khalil Gibran - wtedy jeszcze nieznany Khalil Gibran - niedługo po opublikowaniu Proroka, jego trzeciej książki w języku angielskim.

Tej nocy byliśmy sami, Gibran i ja, w miejscu, które my dwaj oraz nasz mały krąg przebywających na emigracji arabskich pisarzy i artystów nazywaliśmy "pustelnią", w maleńkim pokoju Gibrana na trzecim piętrze ponurego budynku na Zachodniej Dziesiątej Ulicy Manhattanu. Choć umeblowany skromnie, jak na pustelnię przystało, nie kojarzył się z modlitwą, lecz z pracą. Był tam materac, który służył Khalilowi jako łóżko nocą, a za dnia stawał się kanapą, trzy tapicerowane krzesła i niski nocny stolik, na którym stał telefon. Cała pracownia zagracona była projektami rysunków, książkami i stertami papierów, a także narzędziami twórczego wysiłku - pędzlami, tubkami farb, ołówkami, piórami i kałamarzami.

Ledwie wszedłem, Gibran wręczył mi list i powiedział z osobliwym błyskiem w oczach: "Przeczytaj to, Misza". Był to list od rektora college'u w Colorado, który prosił o zgodę na wyrycie na dzwonie zegara w tamtejszej kaplicy wersu z Proroka: "Wczoraj jest dzisiejszym wspomnieniem, a Jutro snem dnia dzisiejszego".

Gdy oddałem mu list, gratulując z całego serca, Gibran spojrzał na mnie, jakby z bardzo daleka i rzekł z powagą: "To dziwna mała książeczka, Misza".

Dziś, niemal pół wieku później, widać jasno, jak trafne były to słowa. Początkowo nie wzbudziła wielkiego zainteresowania. Liczący niespełna dwadzieścia tysięcy słów, filozoficzny w swej istocie, mistyczny w tonie Prorok nie był książką, po której możnaby oczekiwać, że przykuje uwagę czytelników. A jednak tak się stało.

W Nowym Jorku, ksiądz z małego kościoła w jednej z biedniejszych dzielnic miasta przeczytał Proroka i zwrócił się z prośbą, aby mógł wygłosić kazanie w oparciu o tę książkę. Gibran się zgodził i młodzi parafianie zaczęli studiować Proroka podczas wieczornych nabożeństw. Reakcje były tak pochlebne, że szybko rozeszła się wieść, iż w owym kościele odbywają się niezwykle interesujące kazania oparte na jakiejś niezwykle interesującej książce. Frekwencja rosła i wielu z tych, którzy tam przychodzili, kupiło egzemplarz. Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, jak wielki zasięg miała ta "poczta pantoflowa", aż do dnia, w którym Gibran otrzymał od przyjaciela list relacjonujący bezgraniczny zachwyt królowej Rumunii, której ktoś podarował Proroka.

Potem nadeszła II wojna światowa i nagle w sposób niewytłumaczalny zapotrzebowanie na Proroka bardzo wzrosło. Może dlatego, że ta książka, wyrastająca z osobistego bólu, stała się aktualna ze względu na cierpienia wojenne? Tak czy inaczej, dzisiaj Prorok został przetłumaczony na kilkadziesiąt języków, a sprzedany w milionach egzemplarzy. Oczywiście Gibran nie mógł wiedzieć, że coś takiego się wydarzy, wiedział jedynie, że wers, który napisał, ma zostać wyryty na dzwonie w college'u w Colorado. Wiedział, że po latach walki w jego samotnej "pustelni" w końcu uderzył w słyszalną nutę i nareszcie mógł powiedzieć: "Uważajcie, świat mnie usłyszał. Nie jestem już głosem w pustce i świecą zapaloną dla ślepców".

W tym świetle łatwo zrozumieć, jak bardzo prawdziwa i trafna była odpowiedź Gibrana na pytanie, jak to się stało, że wpadł na pomysł, by napisać Proroka: "Napisałem go? To raczej on mnie napisał".

Zaiste, to dziwna mała książeczka.

 

Prorok. Listy miłosne Proroka - powrót do opisu książki